Wzięłam tackę z sokiem bananowym, i szklankami, a Niall trzy miski popcornu, i poszliśmy do salonu. Tam odgrywał się mecz pomiędzy Konradem, a Liam'em. Postawiliśmy rzeczy na stole, usiedliśmy na kanapie, i zaczęliśmy dopingować. Wygrał Kondziu 3:2 . Ja, Ann, i Koni przybiliśmy sobie piątki. Harry zaproponował grę w butelkę. Usiedliśmy w kole, na podłodze, i się zaczęło. Pierwszy kręcił Harry. Wypadło na Zayn'a.
- No, Zayn, pytanie czy wyzwanie ? - spytał Loczek.
- wyzwanie. - powiedział szybko Mulat. Harry zrobił minę myśliciela, a chwilę potem Zayn odwalał jakieś dzikie tańce na stole. Następnie wypadło na Liam'a. Biedaczek oczywiście wybrał wyzwanie i musiał zjeść pudełko lodów. ŁYŻKĄ. No i zjadł. A zaraz potem ją wyrzucił najdalej jak się da. Jeszcze kilka razy kręcili, aż Zayn'owi wypadło na Niall'a.
- No Horanku, co wybierasz ?- Zayn w zabawny sposób poruszył brwiami.
- Wyzwanie. - powiedział niepewnie blondynek.
- Pocałuj Mirror. - wypalił Malik. Momentalnie spojrzałam na twarz Horanka. Siedział obok mnie, więc było to łatwe. On położył dłonie na moich policzkach, przez co przeszły mnie przyjemne dreszcze. Ann zaczęła gwizdać, i wołać ,, Dajesz Mirr's ". Po chwili dołączył się do niej Koni, a zaraz potem reszta. Nie przejmowałam się nimi. Niall zaczął zbliżać swoją twarz do mojej powoli przymykając oczy. Zrobiłam to samo. Moje serce zaczęło bić szybciej, a oddech przyspieszył. Poczułam jego ciepły oddech na moich wargach, a po chwili złączył je w delikatnym pocałunku. Może to wydawać się dziwne, ale widziałam fajerwerki. Gdy odsunął się od mojej twarzy nasze oddechy niemal zlewały się w jedno. Patrzyliśmy sobie w oczy. Ma takie piękne lazurowe oczy. Można by w nie patrzeć godzinami. Obydwoje patrzyliśmy na wzajem jakbyśmy szukali gdzieś głęboko jakiejś iskierki. I można powiedzieć, że je znaleźliśmy, bo oboje uśmiechnęliśmy się do siebie. Po chwili nasze twarze oblał soczysty truskawkowy rumieniec, i odwróciliśmy się do reszty, a Ci zaczęli klaskać. Zaczęłam się śmiać. Nie wiem czemu, ale zawsze w takich niezręcznych sytuacjach wybucham śmiechem, a zaraz po mnie Ann, bo co jak co, ale mój śmiech, należy do tych zaraźliwych. I tak było też tym razem. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a Lou nawet tarzał się już po podłodze. Minęło kilkanaście dobrych minut, aż Liam w końcu zapytał z czego się tak właściwie śmiejemy. I wtedy wszyscy zgodnie powiedzieli ,, Nie mam pojęcia ".
* Następnego Dnia - Perspektywa Konrada *
Wstałem koło ósmej rano. Byłem strasznie zmęczony, ale nie przez to, że poszedłem spać o pierwszej rano. Nie. Byłem zmęczony dla tego, że od trzeciej do piątej rano moja najukochańsza siostrzyczka darła się po całym domu ,, Where This Food!?! ", i biegała od pokoju do pokoju szukając swoich Twix'ów, których jak się potem okazało wczoraj zjadła. Ahh. Co ja z nią mam ? Czasami czuje się
jakbym był starszy od niej o co najmniej trzy lata, i był za nią odpowiedzialny. Powolnym ruchem wygramoliłem się z łóżka i ospale zaciągnąłem swoje zwłoki do łazienki. Opłukałem swoją twarz zimną wodą, i umyłem zęby. Po wykonaniu standardowych łazienkowych czynności ubrałem się w zwykły czarny T-shirt z logo Nirvany, szary rozpinany sweter w granatowe paski, niebieskie rurki, i granatowe Converse, a na głowę nałożyłem ciemnoszarą skate'ówkę w grube niebieskie paski. Powoli zszedłem na dół po schodach, i skierowałem się do kuchni, gdzie Ann chrupała jabłko. Obdarowałem ją ciepłym zaspanym uśmiechem.
- Cześć. - przywitałem się, a zaraz potem ziewnąłem.
- Niewyspany ? - bardziej stwierdziła niż spytała.
- A jak Ci się wydaje? - ziewnąłem po raz kolejny. Otworzyłem szafkę, wyciągnąłem z niej miskę, i łyżkę i położyłem na blat kuchenny. Otworzyłem lodówkę, wyjąłem z niej mleko, ale nie mogłem znaleźć płatków. Odchrząknąłem, i wydarłem się na cały głos :
- Marlena ! - po chwili brunetka zjawiła się, ubrana, w granatowe legginsy, białą bokserke, jasnoniebieską luźną bluzkę, z rękawami 3/4, i z płatkami w ręce ( i buzi ) opierając się o framugę dzwi. Wyrwałem jej pudełko z czekoladowymi kuleczkami , i nasypałem sobie do miski, po czym zalałem mlekiem.
- Ejj ! - Mirror wydała z siebie jęk niezadowolenia.
- W lodówce są marchewki, weź sobie. - Wiedziałem i nadal wiem jak ta dziewczyna kocha marchewki, nutelle, i ogólnie jedzenie, więc nie musiałem być jasnowidzem, żeby przewidzieć, jej wyszczerz, i , że w trybie natychmiastowym znalazła się przy lodówce. Zaśmiałem się pod nosem, i usiadłem do stołu zajadając się płatkami.
Po śniadaniu poszedłem do swojego pokoju, i wziąłem jedną z moich gitar. Tym razem klasyczną. Usiadłem na łużku i zacząłem grać piosenkę ,,Never say never"- Justina Bieber'a, którą mam na dzwonku w telefonie. Po kilku akordach usłyszałem czyiś śpiew dochodzący z drzwi. Nie musiałem się odwracać, by wiedzieć, że należy on do Mirror. Oboje znamy na pamięć tą piosenkę. Śpiewaliśmy ją zawsze w Polsce u naszej babci na wsi. Ona uwielbiała słuchać jak my śpiewamy. Mówiła, że to ją uspokaja. Czemu czas przeszły ? Cóż...ona umarła dwa lata temu. Nie mogliśmy tego pojąć. Zawsze miała tyle energii. Była nam bardzo bliska, może to dla tego, że tam się wychowaliśmy. Mirr's usiadła koło mnie, a już po chwili rapowałem solówkę J Smith'a. Ona jak zwykle zaśpiewała refren. Po skończonej piosence usłyszałem oklaski ze strony drzwi. Odwróciłem się w tamtą stronę, i zobaczyłem 1D, i Ann, z kamerką w ręku.
- Błagam Cię, powiedz, że tego nie nagrałaś. - Poprosiłem Ann. Ona tylko się zaśmiała i opuściła pokój zostawiając nas z chłopakami.
* Perspektywa Mirror *
- Hej, co tu robicie ? - Powiedziałam do chłopaków stojących w drzwiach.
- To już nie można odwiedzić ulubionych sąsiadów ?- Spytał podejrzliwie Louis, na co ja i braciszek się zaśmieliśmy.
- Oj, można, można, a tak na serio co was sprowadza, do naszego skromnego domostwa ? - Spytałam, poważnie.
- Zabieramy jaśnie panią, i pani brata, do wesołego miasteczka. - Odpowiedział równie poważnie Liam.
- No to na co czekamy, ?! - Krzyknęłam wstając. - Wata cukrowa !! - wydarłam się zbiegając po schodach na dół. Za nim oni zdążyli zejść ja założyłam już moje białe converse. - No szybciej, co tak wolno ?!?- wydarłam się jeszcze raz, na co Te podłe człowieki się zaśmiały.- No co ?- spytałam zdezorientowana.
- Jesteś jak Niall. - Stwierdził Louis mierząc mnie uważnie wzrokiem.
- Mnie to nie przeszkadza.- Uśmiechnęłam się zadziornie do blondyna, co on odwzajemnił słodkim rumieńcem, a po chwili...
* * *
Doszliśmy do najbardziej podniecającego miejsca na świecie. WESOŁEGO MIASTECZKA. Od razu zrobiliśmy sobie z Horanem wyścig do stoiska z watą cukrową. Cała się kleiłam, i chciałam iść to TOI TOI'a się umyć, gdy nagle zadzwonił mi telefon. Na wyświetlaczu pojawił się napis ,, Nessie ;P ". Odebrałam bez wahania.
-Vas happenin ? - powiedziałam do słuchawki
.
-to happenin, że odwróć się ! - wydarła się Neska. Odwróciłam się na pięcie, a po chwili poczułam napierający na mnie ciężar. Upadłam.
- No hej ! - wydarła mi się do ucha leżąca na mnie Nessie. Zaraz, chwila...
- Nessie ?!? - Wydarłam się zdezorientowana, gdy dziewczyna pomagała mi wstać.
- Nie, moja babcia. - powiedziała ironicznie marchewa.
- Co ty robisz w Londynie ? - spytałam.
- Tata się rozmyślił. Mogę zostać !- wykrzyknęła, i obie się przytuliłyśmy.
- Nie wierze ! - w tym samym momencie podszedł do nas Konrad. Patrzył z niedowierzeniem na marchewe, a po chwili mocno ją przytulił.
- Nie mów, że się zgodził. - zaczął Koni.
- aha. - powiedziała marchewa i znowu się przytuliliśmy, gdy nagle podeszli do nas chłopaki.
- robicie miśka bez nas - oburzył się Louis'ek.
__________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale naprawdę miałam urwanie głowy. Liczę, na to, że rozdział się spodoba, i że zostawicie po sobie ślad w postaci komentarza.
P.S - w bohaterach pojawiła się nowa postać :)
Pozdrawiam Mirror =D
Świetny blog z opowiadaniem! <3
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! <3
Kiedy pojawi się Anabell?
Już niedługo :)
UsuńNoo dziewczyny kiedy następny rozdział ? Bo nie mogę się doczekać... Dajcie szybciutko next'a ;)
OdpowiedzUsuńSCHOOL NIGHTMARE
OdpowiedzUsuń"Jedna noc potrafi całkowicie zmienić ludzkie życie.
Czy potrafisz wyobrazić sobie, że ktoś w każdym momencie może zabić twoich przyjaciół lub Ciebie? Czy byłbyś wstanie poświęcić dla kogoś swoje życie?
Cassandra, Daisy i Jasmine to trzy przyjaciółki, które nie spodziewały się, że szkolny bal w mgnieniu oka stanie się ich największym koszmarem.
Nikt nie jest bezpieczny, a strach to uczcie, które towarzyszy każdemu. Trzeba być ostrożnym, gdyż nigdy nie wiadomo kto czai się za rogiem.
Royal College uważało, że jest przygotowane na wszystkie okoliczności, jednak nikt nie sądził, że szkoła zostanie zaatakowana przez grupę uczniów, którzy doskonale zaplanowali swój zamach."
zachęcam do odwiedzenia nowo powstałego bloga http://school-nightmare.blogspot.com/ ~ Cassie ♥