wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdzial 4

Wzięłam tackę z sokiem bananowym, i szklankami, a Niall trzy miski popcornu, i poszliśmy do salonu. Tam odgrywał się mecz pomiędzy Konradem, a Liam'em. Postawiliśmy rzeczy na stole, usiedliśmy na kanapie, i zaczęliśmy dopingować. Wygrał Kondziu 3:2 . Ja, Ann, i Koni przybiliśmy sobie piątki. Harry zaproponował grę w butelkę. Usiedliśmy w kole, na podłodze, i się zaczęło. Pierwszy kręcił Harry. Wypadło na Zayn'a.
- No, Zayn, pytanie czy wyzwanie ? - spytał Loczek.
- wyzwanie. - powiedział szybko Mulat. Harry zrobił minę myśliciela, a chwilę potem Zayn odwalał jakieś dzikie tańce na stole. Następnie wypadło na Liam'a. Biedaczek oczywiście wybrał wyzwanie i musiał zjeść pudełko lodów. ŁYŻKĄ. No i zjadł. A zaraz potem ją wyrzucił najdalej jak się da. Jeszcze kilka razy kręcili, aż Zayn'owi wypadło na Niall'a. - No Horanku, co wybierasz ?- Zayn w zabawny sposób poruszył brwiami.
- Wyzwanie. - powiedział niepewnie blondynek.
- Pocałuj Mirror. - wypalił Malik. Momentalnie spojrzałam na twarz Horanka. Siedział obok mnie, więc było to łatwe. On położył dłonie na moich policzkach, przez co przeszły mnie przyjemne dreszcze. Ann zaczęła gwizdać, i wołać ,, Dajesz Mirr's ". Po chwili dołączył się do niej Koni, a zaraz potem reszta. Nie przejmowałam się nimi. Niall zaczął zbliżać swoją twarz do mojej powoli przymykając oczy. Zrobiłam to samo. Moje serce zaczęło bić szybciej, a oddech przyspieszył. Poczułam jego ciepły oddech na moich wargach, a po chwili złączył je w delikatnym pocałunku. Może to wydawać się dziwne, ale widziałam fajerwerki. Gdy odsunął się od mojej twarzy nasze oddechy niemal zlewały się w jedno. Patrzyliśmy sobie w oczy. Ma takie piękne lazurowe oczy. Można by w nie patrzeć godzinami. Obydwoje patrzyliśmy na wzajem jakbyśmy szukali gdzieś głęboko jakiejś iskierki. I można powiedzieć, że je znaleźliśmy, bo oboje uśmiechnęliśmy się do siebie. Po chwili nasze twarze oblał soczysty truskawkowy rumieniec, i odwróciliśmy się do reszty, a Ci zaczęli klaskać. Zaczęłam się śmiać. Nie wiem czemu, ale zawsze w takich niezręcznych sytuacjach wybucham śmiechem, a zaraz po mnie Ann, bo co jak co, ale mój śmiech, należy do tych zaraźliwych. I tak było też tym razem. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a Lou nawet tarzał się już po podłodze. Minęło kilkanaście dobrych minut, aż Liam w końcu zapytał z czego się tak właściwie śmiejemy. I wtedy wszyscy zgodnie powiedzieli ,, Nie mam pojęcia ".

* Następnego Dnia - Perspektywa Konrada *

Wstałem koło ósmej rano. Byłem strasznie zmęczony, ale nie przez to, że poszedłem spać o pierwszej rano. Nie. Byłem zmęczony dla tego, że od trzeciej do piątej rano moja najukochańsza siostrzyczka darła się po całym domu ,, Where This Food!?! ", i biegała od pokoju do pokoju szukając swoich Twix'ów, których jak się potem okazało wczoraj zjadła. Ahh. Co ja z nią mam ? Czasami czuje się
jakbym był starszy od niej o co najmniej trzy lata, i był za nią odpowiedzialny. Powolnym ruchem wygramoliłem się z łóżka i ospale zaciągnąłem swoje zwłoki do łazienki. Opłukałem swoją twarz zimną wodą, i umyłem zęby. Po wykonaniu standardowych łazienkowych czynności ubrałem się w zwykły czarny T-shirt z logo Nirvany, szary rozpinany sweter w granatowe paski, niebieskie rurki, i granatowe Converse, a na głowę nałożyłem ciemnoszarą skate'ówkę w grube niebieskie paski. Powoli zszedłem na dół po schodach, i skierowałem się do kuchni, gdzie Ann chrupała jabłko. Obdarowałem ją ciepłym zaspanym uśmiechem.
- Cześć. - przywitałem się, a zaraz potem ziewnąłem.
- Niewyspany ? - bardziej stwierdziła niż spytała.
- A jak Ci się wydaje? - ziewnąłem po raz kolejny. Otworzyłem szafkę, wyciągnąłem z niej miskę, i łyżkę i położyłem na blat kuchenny. Otworzyłem lodówkę, wyjąłem z niej mleko, ale nie mogłem znaleźć płatków. Odchrząknąłem, i wydarłem się na cały głos :
- Marlena ! - po chwili brunetka zjawiła się, ubrana, w granatowe legginsy, białą bokserke, jasnoniebieską luźną bluzkę, z rękawami 3/4, i z płatkami w ręce ( i buzi ) opierając się o framugę dzwi. Wyrwałem jej pudełko z czekoladowymi kuleczkami , i nasypałem sobie do miski, po czym zalałem mlekiem.
- Ejj ! - Mirror wydała z siebie jęk niezadowolenia.
- W lodówce są marchewki, weź sobie. - Wiedziałem i nadal wiem jak ta dziewczyna kocha marchewki, nutelle, i ogólnie jedzenie, więc nie musiałem być jasnowidzem, żeby przewidzieć, jej wyszczerz, i , że w trybie natychmiastowym znalazła się przy lodówce. Zaśmiałem się pod nosem, i usiadłem do stołu zajadając się płatkami. Po śniadaniu poszedłem do swojego pokoju, i wziąłem jedną z moich gitar. Tym razem klasyczną. Usiadłem na łużku i zacząłem grać piosenkę ,,Never say never"- Justina Bieber'a, którą mam na dzwonku w telefonie. Po kilku akordach usłyszałem czyiś śpiew dochodzący z drzwi. Nie musiałem się odwracać, by wiedzieć, że należy on do Mirror. Oboje znamy na pamięć tą piosenkę. Śpiewaliśmy ją zawsze w Polsce u naszej babci na wsi. Ona uwielbiała słuchać jak my śpiewamy. Mówiła, że to ją uspokaja. Czemu czas przeszły ? Cóż...ona umarła dwa lata temu. Nie mogliśmy tego pojąć. Zawsze miała tyle energii. Była nam bardzo bliska, może to dla tego, że tam się wychowaliśmy. Mirr's usiadła koło mnie, a już po chwili rapowałem solówkę J Smith'a. Ona jak zwykle zaśpiewała refren. Po skończonej piosence usłyszałem oklaski ze strony drzwi. Odwróciłem się w tamtą stronę, i zobaczyłem 1D, i Ann, z kamerką w ręku.
- Błagam Cię, powiedz, że tego nie nagrałaś. - Poprosiłem Ann. Ona tylko się zaśmiała i opuściła pokój zostawiając nas z chłopakami.

* Perspektywa Mirror *

- Hej, co tu robicie ? - Powiedziałam do chłopaków stojących w drzwiach.
- To już nie można odwiedzić ulubionych sąsiadów ?- Spytał podejrzliwie Louis, na co ja i braciszek się zaśmieliśmy.
- Oj, można, można, a tak na serio co was sprowadza, do naszego skromnego domostwa ? - Spytałam, poważnie.
- Zabieramy jaśnie panią, i pani brata, do wesołego miasteczka. - Odpowiedział równie poważnie Liam.
- No to na co czekamy, ?! - Krzyknęłam wstając. - Wata cukrowa !! - wydarłam się zbiegając po schodach na dół. Za nim oni zdążyli zejść ja założyłam już moje białe converse. - No szybciej, co tak wolno ?!?- wydarłam się jeszcze raz, na co Te podłe człowieki się zaśmiały.- No co ?- spytałam zdezorientowana.
- Jesteś jak Niall. - Stwierdził Louis mierząc mnie uważnie wzrokiem.
- Mnie to nie przeszkadza.- Uśmiechnęłam się zadziornie do blondyna, co on odwzajemnił słodkim rumieńcem, a po chwili...

* * *

Doszliśmy do najbardziej podniecającego miejsca na świecie. WESOŁEGO MIASTECZKA. Od razu zrobiliśmy sobie z Horanem wyścig do stoiska z watą cukrową. Cała się kleiłam, i chciałam iść to TOI TOI'a się umyć, gdy nagle zadzwonił mi telefon. Na wyświetlaczu pojawił się napis ,, Nessie ;P ". Odebrałam bez wahania.
-Vas happenin ? - powiedziałam do słuchawki
. -to happenin, że odwróć się ! - wydarła się Neska. Odwróciłam się na pięcie, a po chwili poczułam napierający na mnie ciężar. Upadłam.
- No hej ! - wydarła mi się do ucha leżąca na mnie Nessie. Zaraz, chwila...
- Nessie ?!? - Wydarłam się zdezorientowana, gdy dziewczyna pomagała mi wstać.
- Nie, moja babcia. - powiedziała ironicznie marchewa.
- Co ty robisz w Londynie ? - spytałam.
- Tata się rozmyślił. Mogę zostać !- wykrzyknęła, i obie się przytuliłyśmy.
- Nie wierze ! - w tym samym momencie podszedł do nas Konrad. Patrzył z niedowierzeniem na marchewe, a po chwili mocno ją przytulił.
- Nie mów, że się zgodził. - zaczął Koni.
- aha. - powiedziała marchewa i znowu się przytuliliśmy, gdy nagle podeszli do nas chłopaki.
- robicie miśka bez nas - oburzył się Louis'ek.


__________________________________________


Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale naprawdę miałam urwanie głowy. Liczę, na to, że rozdział się spodoba, i że zostawicie po sobie ślad w postaci komentarza.
P.S - w bohaterach pojawiła się nowa postać :)
Pozdrawiam Mirror =D

sobota, 23 marca 2013

Rozdział 3

- Mirror, a to mój brat Konrad - Niall słysząc słowo brat, wydawał się być... Szczęśliwy? Nie wiem jak to nazwać, ale banan na ryjku z pewnością mu się powiększył.
Chłopcy ,,porwali" Kondzia i Ann do salonu, a ja i Niall poszliśmy po jakieś jedzenie.
Weszliśmy do kuchni. Ja usiadłam na obrotowym krzesełku przy blacie, i zaczęłam się kręcić.
- Mirror, zrobisz coś dla mnie ? - spytał Horanek wyciągając szklanki z szafki.
- Pewnie. - Odpowiedziałam z uśmiechem nadal się kręcąc.
- Rozpuść włosy. - Powiedział patrząc się na mnie. Zatrzymałam się i popatrzyłam na niego.
Zawsze chodzę w kucyku, ale wykonałam jego prośbę. Ściągnęłam gumkę, a moje włosy w postaci lekkich brązowych loków opadły swobodnie na ramiona, i sięgnęły aż do połowy pleców.WOW.
Nie wiedziałam, że są już takie długie. - Ślicznie Ci tak. - Odparł poważnie.
Wyszeptałam ciche ,,dziękuję" i lekko się uśmiechnęłam. Wrócił do nalewania soku, a ja znów zaczęłam się kręcić.

* Z Perspektywy Anabell *

Nie wiem jakim cudem udało się Mirror już pierwszego dnia poznać kogoś takiego jak Niall, a drugiego poznać mnie z Nim i jego przyjaciółmi.Po przywitaniu się ze wszystkimi i wstępnym zapoznaniu zauważyłam jak Harry się na mnie patrzy. Chłopcy wzięli mnie i Konrada do salonu, a Niall i Mirror poszli po jedzenie z tego co wiem. Więc zostałam sama z Kondziem w salonie z obcymi mi chłopakami, nie wiedziałam za bardzo co mam tam robić chciałam, że by te dwie godziny już minęły, czułam się tam dziwnie, taka skrępowana i w ogóle. Konrad od razu za kumplował się z chłopakami.
Właśnie grał w piłkarzyki z Zayn'em, a ja co siedziałam i im dopingowałam tak jak Liam. Harry i Lou gdzieś zniknęli. Właśnie była kolejna bramka z rzędu dla Zayn'a, gdy Kondziu zdenerwował się i przy najbliższej okazji odegrał się mu i strzelił mu bramkę. Jaka była złość Malika, gdy okazało się, że Koni wygrał, rzucił się na Liam'a i zaczął się drzeć:
-No i kto wygrał, no kto, no kto...Mistrz Kondziu-wypiął dumnie pierś i walnął się w nią z pięści, popatrzyłam na Malika który patrzył na tą scenkę ze śmiechem, po czym sama zaczęłam się śmiać.
Konrad popatrzył na nas z dziwną miną i spytał:
-No to co Ann, może chcesz zagrać-spytał i zaczął ciągnąć mnie za rękę w stronę stołu z piłkarzykami.
-Ja dzisiaj podziękuję, może innym razem-odpowiedziałam i wyrwałam się z jego ręki, stając obok piłkarzyków.
-No to w takim razie kto następny, Liam?-spytał unosząc jedną brew do góry i śmiejąc się zwycięsko.
Liam przytaknął, zajął swoje miejsce i już wrzucał piłeczkę przez otwór kiedy ze schodów zbiegł Lou, a za nim Harry, krzycząc:
-Lou, oddawaj te bokserki!-wydarł się tak, że na pewno usłyszeli go na końcu ulicy przy skrzyżowaniu. Wbiegli do salonu i Harry zaczął ganiać Lou wokoło kanapy.
To było takie, takie dziwne patrząc na to jak Hazz, goni Lou za tymi bokserkami, więc wyszłam przed biegnącego Lou, który wyhamował przede mną o mało co nie przewracając mnie i wyrywam mu bokserki, po czym dałam je Loczkowi, tan na ten mój jakże dobry czyn wyszczerzył się jak mysz do sera i poszedł do łazienki.Kolejny mecz się zaczął, już w trzeciej minucie, Konrad zdobył drugiego gola.
W pewnym momencie poczułam czyjś oddech na swojej szyi po czym usłyszałam cichy szept:
-Pociągam Cię, hm?-zachrypnięty, pociągający męski głos, moja myśl ''Hazz, jak on świetnie brzmi jak szepce ''Obróciłam się do Niego w celu odpowiedzenia mu, zaparzałam się w te jego zielone lśniące tęczówki tak, że palnęłam jakimś beznadziejnym pytaniem:
-Eee...Może mleka?-Harry tylko zadziornie się uśmiechnął i usiadł na kanapie.
No kto normalny pyta się chłopaka, czy chce mleka no chyba tylko Ty, Anabell. Brawo dla Ciebie za tą jakże cudowną odpowiedź, no co mogłam mu odpowiedzieć, zobaczyłam mleko to mu powiedziałam pierwsze lepsze. Przynajmniej lepsze to niż powiedzenie mu, że ma śliczne zielone oczyska.


________________________________

No i jak się podoba? Perspektywe Anabell nawisała nasza kochana Ania. Za niedługo postaram się napisać kolejny rozdział, ale proszę, zostawcie komentarze, bo nie wiem czy ktoś to wogóle czyta. / Mirror

środa, 20 marca 2013

Rozdział 2

- Mieszkasz na przeciwko ?
- No tak, mieszkam z kolegami z zespołu, mam nadzieję, że ich polubisz.
- Jeżeli są chociaż w połowie tak fajni jak ty, to na pewno. - Odparłam patrząc na jego twarz.
- Uważasz, że jestem fajny? - spytał unosząc jedną brew do góry.
- Fajny, słodki, zabawny, i do tego mega przystojny. - Odparłam zgodnie z prawdą.
On tylko uśmiechnął się pod nosem i zaparkował pod swoim domem.
- Jesteśmy. - Odpięłam pas i miałam już wysiadać, ale szybko się odwróciłam i dałam mu całusa w poliko.
- Na razie - Rzuciłam radośnie i wysiadłam z auta. Przebiegłam przez ulice, i wbiegłam do domu datrzaskując za sobą drzwi. Zsunęłam się po nich i pacnęłam w czoło.
Boziu, jaka ja jestem głupia !
Wstałam i poszłam do salonu, gdzie naskoczył na mnie brat.
- Czemu to zrobiłaś ? Pomyślałaś morze jak ja się czułem ? A co by się stało, gdybyś sie zabiła? Co ? Pomyślałaś co sie ze mną stanie? Pójde do jakiegoś ośrodka, bo nie mamy krewnych, którzy chcą się mną zająć ! - Mówił szlochając. Mocno się we mnie wtulił i kontynułował - Nigdy więcej mi tego nie rób. Kocham cię, rozumiesz ? I nie wybaczył bym sobie, gdyby coś ci się stało. Jesteś moją małą siostrzyczką.
- Nie zapominaj, że jestem od ciebie starsza o dwa lata - oboje się zaśmialiśmy. Wtedy ktoś wszedł do salonu. Odwróciłam się, i zobaczyłam Anabell, która idzie w moją stronę.
- O nie, kolejny wykład - pomyślałam. Ale ona zamiast mnie pouczać mocno mnie przytuliła.
- Ann. Dość. Dusisz. - Wydobyłam z siebie.
- Czy Ty sobie w ogóle wyobrażasz co my tu przechodziliśmy... Jesteś nieodpowiedzialna, wiesz co by się stało jak byś się zabiła Koni trafił by do domu dziecka, chcesz tego chcesz ? Myślę, że nie...
- Nie chce tego. Poprostu. No. Przepraszam tak?! - prawie wykrzyczałam - Przepraszam za wszystko. - dodałam w miare spokojnie
- Mam nadzieję, że to się nie powtórzy. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła gdyby coś Ci się stało-przytuliła mnie do siebie. - Obiecuje - wyszeptałam jej do ucha. W tym samym czasie przyszedł mi sms. Wypuściłam Ann ze swoich objęć, i sięgnęłam po mojego HTC 'ta. Na ekranie widniał napis : Od : Niall.
Odblokowałam ekran i pokazała mi się wiadomość ,, Chcesz do mnie przyjść ? Poznasz chłopaków Xx ".
Uśmiechnęłam się pod nosem i mu odpisałam ,, Mogę wprosić dwie osóbki ? ". Nie czekałam minuty, a odpisał ,, Pewnie ; ) "
- idziecie ze mną do sąsiadów ? - spytałam domowników. Konrad energicznie pokiwał głową. Spojrzałam na Anabell. -Przystojni są?-spytała mnie Anabell podnosząc jedną brew do góry.
- A jagby nie byli, to bym się fatygowała ? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie z zadziornym uśmieszkiem.
-No w sumie racja. Mogę iść, ale tak na dwie godziny, bo jestem umówiona
- No to na co czekamy ? Już wynocha ! - wygoniłam ich na dwór i poszliśmy do domu na przeciwko. W sumie można to równie dobrze nazwać willą. Zadzwoniłam dzwonkiem, a chwile później otwożył mi uśmiechnię ty od ucha do ucha blondyn.
- No heej ! Wchodźcie.- weszliśmy do środka za blondynem. Moim oczom ukazał się wielki salon, a w nim : piłkarzyki, wielka plazma, kanapa i dwa fotele, i czterech przystojniaków grających w Fife. Jako pierwszy zobaczył nas ciemny blondyn w koszuli w kratkę. Szepnął coś pozostałym, a chwilkę później wszyscy stali w rządku przed nami z bananami na tych ślicznych ryjkach. Przedstawili się po kolei.
- Liam. - powiedział ciemny blondyn, który nas zauważył.
- Louis. - bluzka w paski.
- Harry .- chłopak w loczkach na głowie, który cały czas gapi się na Ann.
- Zayn . - Ciemno włosy mulat.
-Hej, jestem Anabell, ale mówcie mi Ann- uśmiechnęła się do wszystkich po kolei.
- Mirror, a to mój brat Konrad - Niall słysząc słowo brat, wydawał się być...


___________________________________________

No witajcie ! Jeżeli to czytacie, to proszę o zostawienie komentarza. Z góry wielkie dzięki.
Ale do rzeczy. Ten rozdział napisałam w miarę szybko. Może to dla tego, że pomogła mi Ania. Wielkie dzięki ;). / Mirror

poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 1


Perspektywa Mirror

Londyn. Piękne miasto, któremu dziś wieczorem liczba mieszkańców wzrosła o trzy. Spacerowałam uliczkami tego pięknego miasta, aż doszłam, do Hade Park'u. Było już ciemno. Nikogo nie było w pobliżu. Nikt nie mógł mnie widzieć. Z kieszeni w mojej skórzanej kórtce, wyciągnęłam przyjaciółkę. Przyjaciółkę wielu nastolatek dwudziestego pierwszego wieku. Żyletke. Podwinęłam lewy rękaw kórtki, i usiadłam pod drzewem. Przyłożyłam żyletkę do nadgarstka i zaciznęłam zęby. Przejechałam mocno po żyle, i poczułam, że robi mi się słabo. Wycelowałam kolejny raz, gdy nagle usłyszałam jak ktoś krzyczy :
- Nie rób tego!
Podniosłam wzrok i zobaczyłam blondyna biegnącego w moją stonę. Szybko wstałam, ledwo utrzymując się na nogach.
- Czemu ? Mam do tego prawo...-tylko tyle zdążyłam powiedzieć. Przeciągnęłam żyletkę najmocniej jak potrafiłam i poczułam jak upadam. Tylko tyle pamiętam...

--------

Obudziłam się w jakimś białym pomieszczeniu. Rozpoznałam, że to szpital. Poczułam jak ktoś mocno ściska moją ręke. Spojrzałam na tego ,,ktosia", którm okazał się być mój brat.
- Obiecałaś - wyszeptał ze łzami w oczach - Obiecałaś, że już nigdy tego nie zrobisz.
-Przepraszam.- Gdy to powiedziałam do sali wszedł lekarz.
- Dobrze, ... Straciła pani mało krwi, ale organizm był zbyt słaby, i pani zemdlała, zrobimi po południu kilka badań, i będzie pani wolna. - powiedział mężczyzna koło czterdziestki - Ma pani gościa.
Gdy wyszedł do sali wszedł blondyn, którego wczoraj widziałam. Konrad spojrzał na mnie znacząco i opuścił sale, a jego miejsce zajął blondyn.
- Czemu to robisz? - spytał. Dopiero teraz zobaczyłam jakie ma piękne oczy. A te oczy...one...one płakały.
- Jestem tylko człowiekiem i jak karzdy mam uczucia. Tylko one są silniejsze, i bardziej wyraziste.- odparłam.
Przez chwile panowała pomiędzy nami krępująca cisza, ale niebieskooki ją przerwał.
- Jestem Niall. - wyciągnął w moją stronę rekę, i lekko się uśmiechnął.
- Mirror. - ścisnęłam rękę Niall'a, i wtedy poczułam...dziwne mrowienie w żołądku, jagby motyle w nim napiły się redbull'a, i urządziły sobie niezłą balangę.
Niall był u mnie przez dobre trzy godziny, aż nie wszedł lekarz, i nie wziął mnie na badania. Ale przed tym zdążyłam wymienić się z Horankiem numerami.
Po badaniach doktor powiedział, że mogą mnie już wypisać. Nie miałam tu żadnych rzeczy, więc gdy tylko dostałam wypis wyszła na zewnątrz. Właśnie. Nie mam pojęcia gdzie mam iść. Wybrałam na telefonie numer Niall'a i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
Jeden sygnał, dwa, trzy...
- halo?
- hej, Niall ! Wypisali mnie, ale nie wiem jak trafić do domu. - Gdzie jesteś ?
- Pod szpitalem
- Zaraz po ciebie przyjade. - i się rozłączył.
Usiadłam na czerwonej ławeczce i czekałam. Po niecałych pięciu minutach naprzeciwko mnie stanęła czarna terenówka. Zdążylam wyszeptać ciche ,,WOW". Szyba się uchyliła, i zobaczyłam uśmiechniętego Horana.
- Podwieść panią ? - spytał. Zaśmiałam się pod nosem. Ominęłam auto, i usiadłam po stronie pasażera. - Do to gdzie cię podwieść ?
- Na Rouse Street 12. - powiedziałam.
- Ooo, no to witam sąsiadkę z na przeciwka - Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Mieszkasz na przeciwko ?
- No tak, mieszkam z ...
--------------------------------
Przepraszam, że taki krótki, ale mam teraz dużo nauki, bo mam egzaminy. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał, i was nie zawiodłam. Następny postaram się dodać w czwartek.
Trzymajcie się / Mirror

czwartek, 14 marca 2013

Bochaterowie

Marlena ,,Mirror" Mcklark - 17-letnia dziewczyna z marzeniami. Mieszka w Sosnowcu w Polsce. Jej najlepszą przyjaciółką jest Anabell. Ma młodszego o dwa lata brata Konrada. Mieszka z nim w domku, ale niedługo przeprowadzają się z Anabell do Londynu. Gra na gitarze,pianinie i trochę śpiewa, ale tylko dla siebie. Jest szalona i pomysłowa.

Anabell ,,Ann" Hall - Jest starsza od Mirror o dwa miesiące. Lubi sobie poszkicować i czasem potańczyć. Pojedzie z Mirror do Londynu, gdzie jej życie przekręci się o 180 stopni.

Konrad ,,Koni" Mcklark - Młodszy brat Marleny. Tańczy hip-hop i gra na gitarze elektrycznej. Jest największym ciachem w szkole. On wciąż szuka tej jedynej. Słucha Red Hot Chilli Peppers i Nirvany. Pojedzie do Londynu z Mirror i Anabell.

Renesmee ,,Nessie" Red.- przyjaciółka Mirror, Konrada, i Ann z Polski. Słucha metalu i regge . Jest starsza od Mirror o siedem miesięcy. Traktują się jak siostry, dlatego rozłąka źle im robi.Chce zostać choreografką i Tancerką Hip-hop. Gra na gitarze i perkusji.

One Direction - Niall Horan (19 lat), Harry Styles (19 lat), Louis Tomlinson (21 lat), Zayn Malik (20 lat), Liam Payne (19 lat.).