poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 1


Perspektywa Mirror

Londyn. Piękne miasto, któremu dziś wieczorem liczba mieszkańców wzrosła o trzy. Spacerowałam uliczkami tego pięknego miasta, aż doszłam, do Hade Park'u. Było już ciemno. Nikogo nie było w pobliżu. Nikt nie mógł mnie widzieć. Z kieszeni w mojej skórzanej kórtce, wyciągnęłam przyjaciółkę. Przyjaciółkę wielu nastolatek dwudziestego pierwszego wieku. Żyletke. Podwinęłam lewy rękaw kórtki, i usiadłam pod drzewem. Przyłożyłam żyletkę do nadgarstka i zaciznęłam zęby. Przejechałam mocno po żyle, i poczułam, że robi mi się słabo. Wycelowałam kolejny raz, gdy nagle usłyszałam jak ktoś krzyczy :
- Nie rób tego!
Podniosłam wzrok i zobaczyłam blondyna biegnącego w moją stonę. Szybko wstałam, ledwo utrzymując się na nogach.
- Czemu ? Mam do tego prawo...-tylko tyle zdążyłam powiedzieć. Przeciągnęłam żyletkę najmocniej jak potrafiłam i poczułam jak upadam. Tylko tyle pamiętam...

--------

Obudziłam się w jakimś białym pomieszczeniu. Rozpoznałam, że to szpital. Poczułam jak ktoś mocno ściska moją ręke. Spojrzałam na tego ,,ktosia", którm okazał się być mój brat.
- Obiecałaś - wyszeptał ze łzami w oczach - Obiecałaś, że już nigdy tego nie zrobisz.
-Przepraszam.- Gdy to powiedziałam do sali wszedł lekarz.
- Dobrze, ... Straciła pani mało krwi, ale organizm był zbyt słaby, i pani zemdlała, zrobimi po południu kilka badań, i będzie pani wolna. - powiedział mężczyzna koło czterdziestki - Ma pani gościa.
Gdy wyszedł do sali wszedł blondyn, którego wczoraj widziałam. Konrad spojrzał na mnie znacząco i opuścił sale, a jego miejsce zajął blondyn.
- Czemu to robisz? - spytał. Dopiero teraz zobaczyłam jakie ma piękne oczy. A te oczy...one...one płakały.
- Jestem tylko człowiekiem i jak karzdy mam uczucia. Tylko one są silniejsze, i bardziej wyraziste.- odparłam.
Przez chwile panowała pomiędzy nami krępująca cisza, ale niebieskooki ją przerwał.
- Jestem Niall. - wyciągnął w moją stronę rekę, i lekko się uśmiechnął.
- Mirror. - ścisnęłam rękę Niall'a, i wtedy poczułam...dziwne mrowienie w żołądku, jagby motyle w nim napiły się redbull'a, i urządziły sobie niezłą balangę.
Niall był u mnie przez dobre trzy godziny, aż nie wszedł lekarz, i nie wziął mnie na badania. Ale przed tym zdążyłam wymienić się z Horankiem numerami.
Po badaniach doktor powiedział, że mogą mnie już wypisać. Nie miałam tu żadnych rzeczy, więc gdy tylko dostałam wypis wyszła na zewnątrz. Właśnie. Nie mam pojęcia gdzie mam iść. Wybrałam na telefonie numer Niall'a i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
Jeden sygnał, dwa, trzy...
- halo?
- hej, Niall ! Wypisali mnie, ale nie wiem jak trafić do domu. - Gdzie jesteś ?
- Pod szpitalem
- Zaraz po ciebie przyjade. - i się rozłączył.
Usiadłam na czerwonej ławeczce i czekałam. Po niecałych pięciu minutach naprzeciwko mnie stanęła czarna terenówka. Zdążylam wyszeptać ciche ,,WOW". Szyba się uchyliła, i zobaczyłam uśmiechniętego Horana.
- Podwieść panią ? - spytał. Zaśmiałam się pod nosem. Ominęłam auto, i usiadłam po stronie pasażera. - Do to gdzie cię podwieść ?
- Na Rouse Street 12. - powiedziałam.
- Ooo, no to witam sąsiadkę z na przeciwka - Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Mieszkasz na przeciwko ?
- No tak, mieszkam z ...
--------------------------------
Przepraszam, że taki krótki, ale mam teraz dużo nauki, bo mam egzaminy. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał, i was nie zawiodłam. Następny postaram się dodać w czwartek.
Trzymajcie się / Mirror

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz